Coraz więcej mówi się o tym, że pary otwierają swoje relacje na inne osoby. Rodzi to wiele obaw i nadziei u tych par, ale też wywołuje oburzenie wśród osób, dla których monogamia jest jedyną słuszną opcją. Czy niemonogamia to moda? Jakiś nowy trend, który minie? Czy też może to wymysł i propaganda godząca w małżeństwa? Czy raptem dwoje ludzi to za mało? Wokół niemonogamii narosło wiele mitów, stereotypów i raniących przekonań. „To taka zdrada kontrolowana”. „To jakieś czuby są.” „Zboczeńcy i tyle. Dzieci nie powinni mieć, bo na pewno będą chore psychicznie.” Niektórzy myślą, że to ta medialna seksualizacja sprawia, że ludziom się w głowach przewraca. Inni mówią, że to obecny pęd życia, gonitwa, która nie scala odpowiednio par, bo ludzie nie mają dla siebie czasu. To burzy dotychczasowy porządek świata. Czasami zastanawiam się czym jest ten porządek? Monogamiczny, heteronormatywny, pruderyjny świat, w którym wszystko, co niezgodne z przyjętym standardem wymaga potępienia, zniszczenia lub ewentualnej korekty? Tylko heteroseksualne małżeństwa powinny być w takiej rzeczywistości normą. Jednak okazuje się, że jest inaczej i to nie od dzisiaj.
Kawałek historii o poliamorii
Związki konsensualnie niemonogamiczne to nic nowego. To nie tak, że wczoraj się ktoś obudził spojrzał na swoją relację i stwierdził „Nuda… puszczajmy się”, a za nim poszła reszta. Już w XIX wieku powstała wspólnota Oneida, założona dokładnie w 1848 roku. W momencie największego rozkwitu liczyła 300 członkiń i członków. Twórcą był John Humphrey Noyes. Oneida to duchowa społeczność funkcjonująca według doktryny małżeństwa złożonego (complex marriage). Zgodnie z doktryną wszystkie kobiety i wszystkich mężczyzn będących we wspólnocie uważano za poślubionych sobie nawzajem. Jeśli dwoje ludzi za bardzo zbliżali się do siebie to rozdzielano ich na jakiś czas i nie pozwalano się dotykać. Stosunek nie służył do poczęcia potomstwa, więc mężczyźni musieli hamować wytrysk. Według Noyesa duchowy wymiar stosunków seksualnych zbliża do Boga oraz do siebie nawzajem. Istotne we wspólnocie były częste kontakty seksualne z wieloma partnerkami i partnerami. Teoretycznie miało to eliminować zazdrość oraz zaborczość. Skandaliczne? Oburzające? Nienormalne? To dla tych, których to oburza dodam, że do dzisiaj Oneida funkcjonuje jako Oneida Limited. No dobra, już nie jako complex marriage, ale od 1881 roku jako producent sztućców.
Czy na tym koniec historii miłości i intymności z wieloma osobami jednocześnie? Oczywiście jest tego więcej. Jeśli jesteście ciekawi innych opowieści z przeszłości to dajcie znać w komentarzu lub sięgnijcie po książkę „Poliamoria” Deborah Anapol.
Niemonogamia, czyli co i jak?
Już jakiś czas temu opublikowałam post wyjaśniający czym jest swinging i poliamoria. Jednak samo podanie definicji nie wyczerpuje tematu i nie ukazuje różnorodności wokół nawet tych dwóch pojęć. Wyróżnia się trzy rodzaje związków niemonogamicznych: związek otwarty, swinging oraz poliamoria. Jak się okazuje, te trzy pojęcia często nie wystarczają do opisania praktyk. Jednak coś tam już można poukładać w tym temacie. Związek otwarty oraz swinging to przede wszystkim otwartość seksualna, ale to też nie jest takie proste (o tym jednak nieco później). Poliamoria to w głównej mierze otwartość emocjonalna, ale nie wykluczająca sfery seksualnej. To ważne, aby wiedzieć, jaki jest obszar otwartości, bo to, co poza tym obszarem traktowane jest jako zdrada. Tutaj dochodzimy do słowa „konsensualnie”. Cóż to oznacza? Konsensualnie, czyli za zgodą. Każda osoba będąca w danej relacji MUSI wyrazić zgodę na określoną otwartość. To nie wygląda w taki sposób, że pewnego dnia po pracy przychodzi do domu żona/ partnerka i mówi: „Słuchaj, od jutra stworzymy trójkąt. Pamiętasz Jacka? On wstępnie się zgodził, żeby z nami sypiać regularnie. Jakoś to się ułoży. Ja wiem, że twój grafik jest napięty, ale Jacek jest gotowy dostosować się do naszych planów.” Zmiana relacji z monogamicznej na niemonogamiczną wymaga świadomej i dobrowolnej zgody. Wtedy możemy mówić o konsensualności. Wbrew pozorom to nie musi być łatwa decyzja. Wbrew pozorom nie jest to szybka decyzja. Mamy tą zgodę i co dalej? No, ale na co ta zgoda jest tak naprawdę? Tutaj dochodzimy do ważnej kwestii różnorodności relacji niemonogamicznych.
Swinging to wyłączność emocjonalna i otwartość seksualna. Oznacza to, że osoby swingujące nie mogą darzyć uczuciami osób spoza relacji partnerskiej. Zaangażowanie emocjonalne dozwolone jest wyłącznie wobec stałych partnerów. Z osobami trzecimi mogą łączyć je wyłącznie relacje seksualne. Często w celu uniknięcia zazdrości stosunki seksualne uprawiane są w swojej obecności. Czasami osoby trzecie wybierane są wspólnie. Więcej na temat swingingu możecie przeczytać w książce „Puszczalscy z zasadami” Easton Dossie , Hardy Janet. Jeśli macie jakieś pytania lub interesują Was bardziej szczegółowe zagadnienia z tego zakresu to piszcie.
Związek otwarty, związkowi otwartemu nie równy. Pod tym pojęciem kryje się zarówno swinging, jak i poliamoria, a także inne formy otwartości.
Cóż to oznacza, bo robi nam się kocioł. W związku otwartym może być tak, że jeden z partnerów jest poliamoryczny, a drugi wyłącznie monogamiczny. Obecność osób trzecich w relacji może mieć różny charakter. Oficjalny kochanek/ kochanka, czyli osoba, która jest zaakceptowana przez partnera, posiada ona niższy status społeczny niż partner i pełni odmienne funkcje. Druga forma to „nie pytaj, nie mów”, czyli relacje, w których partnerzy zgodzili się na włączenie osoby trzeciej, ale nie chcą wiedzieć co i jak. Pozostaje to niejako w ukryciu, ale nie mylcie tego ze zdradą! Istotne jest to, że stali partnerzy wyrazili na to zgodę. Innym rodzajem jest cuckold, tzw. zdrada kontrolowana, polegająca na tym, że żona uprawia seks z innym mężczyzną w obecności stałego partnera. Często prowadzi to do osiągania przyjemności seksualnej również u stałego partnera, który obserwuje stosunek seksualny żony/ partnerki. To tylko niektóre przykłady, ale wszystkie z nich mają istotny element- kochankowie nie posiadają ekonomicznych, społecznych oraz emocjonalnych przywilejów, jakie przysługują podstawowemu partnerowi.
Co zatem z poliamorią? Dosłownie oznacza to wielomiłość, czyli owartość emocjonalną, darzenie romantycznymi uczuciami więcej niż jednej osoby jednocześnie. Związki poliamoryczne występują również w różnych formach. Wiem, wiem, znowu komplikuję. Wbrew pozorom wiedza jest lepsza niż niewiedza i ma moc likwidowania lęku, stereotypów i niszczących zachowań. Dlatego warto wiedzieć, jakie formy może mieć poliamoria. Może być skoncentrowana na parze, przyjąć formę sieciową, być małżeństwem bądź rodziną grupową, jak również funkcjonować w formie trójkąta czy struktury typu V. Czym są te dwie ostanie formy? Trójkąt to relacja trzech osób, w której każdy partner pozostaje w relacji z każdym z partnerów. Struktura typu V to związek, w którym jeden z partnerów ma relacje z dwoma pozostałymi, ale pomiędzy nimi nie ma więzi ani emocjonalnej, ani seksualnej.
Czy to wszystko na temat konsensualnej niemonogamii?
Odpowiedź Was nie zaskoczy. Oczywiście, że nie. To jedynie dotknięcie wierzchołka tematu. Związki niemonogamiczne to szereg oczekiwań, korzyści obaw, ale również wyzwań. Decyzja o zmianie relacji monogamicznej na jakąś formę nie monogamii wymaga uczciwości wobec siebie, czasu i dobrej komunikacji własnych potrzeb. Z drugiej strony, potrzebna jest wiedza na temat społecznych wyzwań, jakie stawia niemonogamia. Znikomy poziom tolerancji, braki w świadomości społecznej, brak rozwiązań prawnych to tylko namiastka powodów, dla których życie w związkach niemonogamicznych może być trudne. Ważne w procesie podejmowania decyzji o zmianie może być wsparcie psychologiczne/ psychoterapeutyczne. Wówczas wybierzcie specjalistę, który posiada wiedzę w obszarze nie monogamii. Może wspólnie z Wami omówić tematy, jakie należy poruszyć zarówno przed otwarciem, jak i na każdym etapie otwartości relacji. Jakie to tematy? Chociażby organizacja czasu, aktywność seksualna, poziomy szczerości, równość, czy też relacje z partnerami dodatkowymi. Na (prawie) koniec chcę podkreślić jeszcze jeden aspekt- nic nie jest na stałe. W każdym momencie może się okazać, że dotychczasowe zgody nie są wystarczające, albo obejmują zbyt szeroki zakres. Rozmawiajcie, redefiniujcie, zmieniajcie to, co zmiany wymaga pamiętając o konsensualności.
A teraz, już naprawdę na koniec, chciałabym poznać Wasze trudności, obawy, czy obszar zaciekawienia tematem. Ważne są dla mnie Wasze doświadczenia, czy też wątpliwości. Na pewno powrócę z tematem i przedstawię Wam go bardziej szczegółowo. Jednak już teraz chcę poznać Wasze potrzeby. Zadawajcie pytania, piszcie komentarze lub wiadomości.