Towarzyszy ludziom od wielu lat. Pojawia się w różnych momentach, w odpowiedzi na różne bodźce. Niechciana i potrzebna zarazem, czyli zazdrość. Klienci przychodzą coraz częściej komunikując, że jest to główny, pierwszoplanowy powód wizyty w gabinecie. Czasami są dlatego, że obiekt zazdrości przymusił, zmusił, czy nawet zagroził odejściem. Czasami przychodzą w duecie. Okazuje się, że zazdrość to coś niejednorodnego. To cała gama przeżyć, które pojawiają się na skutek jakichś…. No właśnie, czego? Zachowań? Myśli? Przekonań? Doświadczeń? Czy jest potrzebna czy wyłącznie zbędna? Może jednak zacznę od początku…
Zazwyczaj, gdy konsultacja psychologiczna ma charakter indywidualny to klient chce się pozbyć tej zazdrości. Oczywiście przyszedł/ przyszła dlatego, że partner/ partnerka mają dość. Zazdrość wywołuje ogrom cierpienia, poczucia niezrozumienia, bezsilności u osoby, która jest obiektem tej zazdrości. Może czuć się, jak w klatce, nieustannie kontrolowana, pilnowana i oceniana. Dochodzi do punktu, w którym nie ma siły. Gdy partner/ partnerka tej osoby siedzi w gabinecie to z dużym prawdopodobieństwem usłyszę „nie chce czuć zazdrości, nie chce się tak zachowywać, sam/ sama nie wiem czemu tak robię”. Zgodnie z opowieścią klienta, partner/ partnerka (którego/ której nie ma w gabinecie) również oczekują, że zazdrość zniknie z relacji.
Co w sytuacji, gdy w gabinecie siada para/ małżeństwo?
I tutaj bywa różnie…Gdy para opowiada co ich sprowadza i na pierwszy plan wyłania się zazdrość to zakładam „czyli celem jest brak zazdrości”. Wtedy słyszę (oczywiście nie zawsze) „no nie… trochę zazdrości niech będzie, bo jak nie zapyta nigdy, gdzie byłam to nie będę czuła się ważna”. Partner mówi coś podobnego, co daje sygnał, że on też tej zazdrości potrzebuje. Zazdrość może być przekuta w różne zachowania. Zdarza się, że klienci chcą utrzymać zazdrość w formie zachowań kontrolujących, ale nie chcą ich z takim natężeniem, jak obecnie. W odcinku pt. „Zazdrość i zdrada – czy to wypada?” podcastu „Zdrowa głowa” Joanna Gutral i Marta Niedźwiecka opowiadają o zazdrości jako czymś, co bywa w relacjach partnerskich potrzebne, ale w odpowiedniej formie. Psycholożki mówią, że gdy zazdrość motywuje do zadbania o siebie nawzajem (w ogromnym skrócie) to jest w porządku, dobrze robi relacji. Jednak zazdrość w formie kontroli, sprawdzania, czy nadawania zakazów już taka nie jest. Stanowi wtedy tą destrukcyjną siłę, która wzbudza cierpienie. Gdy posłuchałam tego odcinka uznałam go za bardzo wartościowy materiał. Podsyłam go klientom, jako forma psychoedukacji. Jednak nie zawsze spotyka się to z aplauzem. Pary mówią, że jednak potrzebują inaczej. Czy to oznacza, że według mnie zazdrość jest potrzebna? Czy podtrzymuję przekonanie „jak jest zazdrosny to znaczy, że kocha”? Oczywiście, że nie. Miłość i zaangażowanie w relacje można pokazać w różny sposób. Spotkania w gabinecie wskazują jednak, że zachowania wywołane zazdrością oraz jej natężenie powinny być rozpatrywane wyłącznie w danym związku/ relacji.
Jak można rozumieć obecność zazdrości w relacji?
Na pewno, gdy para pojawia się na konsultacji z powodu zazdrości to chcą coś zmienić. Niekoniecznie pozbyć się jej całkowicie. Wiadomo, że przychodzą dlatego, że stan obecny im nie odpowiada, rani, męczy. Co w takim razie robić? Proponuję spojrzeć na zazdrość w danej relacji jak na normę partnerką w seksuologii. Norma partnerska to określenie służące rozróżnieniu tego, jakie zachowania są prawidłowe, a jakie nie w danej relacji partnerskiej. Inaczej są to pewne zasady, jakie obowiązują w danym związku w kontekście seksualnym. Podstawą jest tutaj obustronna zgoda i przyjemność. Dlatego też, doświadczenie pracy z parami pokazuje, że być może warto zastosować takie podejście do zazdrości i „rozbrajać” ją w danej relacji, a nie w sposób globalny. Tylko uwaga! Mówię o zazdrości w związku/ małżeństwie. Nie o zazdrości, jaka się pojawia, gdy sąsiad kupił samochód, gdy koleżanka zrobiła dobrą prezentację, gdy znajoma ładnie wyglądała na spotkaniu biznesowym. O tej zazdrości możecie posłuchać w wyżej wymienionym odcinku podcastu lub w przyszłości poczytać u mnie na blogu. Wracając do zazdrości w związku, to należy ją nieco bardziej zrozumieć, aby móc ustalić jakiej my jej potrzebujemy? Czego my chcemy od siebie w tej zazdrości? Czego my nie potrzebujemy? Co nas rani? Na co się zgadzamy, a na co nie?
Zazdrość to garnuszek pełen emocji, ale okazuje się, że nie musimy czuć ich wszystkich na raz. Nie musimy też czuć każdej emocji w takim samym nasileniu.
W odcinku „Zazdrość i zdrada, czy to wypada” usłyszycie, że zazdrość to złość i strach. Czy to wyczerpuje temat? Myślę, że bardziej kompletnym źródłem wiedzy na temat zazdrości są publikacje dotyczące poliamorii. Dlaczego? Bo w związkach niemonogamicznych to uczucie pojawia się często i jest intensywnie analizowane. W artykule Katarzyny Grunt- Mejer pt. „Terapia osób w związkach konsensualnie niemonogamicznych” zazdrość opisana jest jako grupa emocji. W tym rondelku znajdziecie poczucie krzywdy, odrzucenia, zdrady, nieadekwatności, bezradności oraz smutek, złość, strach. Dużo tego? Owszem, lekko nie jest. Jednak, jak już wcześniej wspomniałam, ludzie różnie identyfikują emocje, jakie odczuwają w zazdrości. Na dodatek wskazują różną ich siłę. Oznacza to, że ktoś może czuć złość oraz poczucie krzywdy, ale silniejsze jest poczucie krzywdy od złości. Ktoś inny może powiedzieć, że zazdrość to strach, smutek oraz poczucie nieadekwatności i najsilniejszy jest strach. Warto zastanowić się, co przeżywasz, gdy czujesz zazdrość.
Zadaj sobie pytania: Jakie myśli pojawiają się w mojej głowie, gdy czuję zazdrość? Jakie to wywołuje emocje? Co te myśli mówią o mnie? Co najgorszego sobie wyobrażam? Co robię, w danej sytuacji, gdy czuję zazdrość? Co korzystnego wnosi to do mojej relacji? Co destrukcyjnego wnosi to do mojej relacji?
Może się okazać, że obecne zachowania, jakie wywołuje zazdrość to kompletnie nie to, czego potrzebuje twoja relacja. Może się okazać, że ich częstotliwość lub forma nie jest odpowiednia. Może się okazać, że zazdrość jest całkowicie zbędna, albo warto o niej podyskutować z partnerem/ partnerką w kontekście jego/ jej potrzeb. Wtedy niech ta druga strona również zapyta siebie, czym jest zazdrość dla niej? Czemu ma służyć? Jakie formy ma przyjąć? Warto ustalić, co obecnie mi przeszkadza, a czego dokładnie potrzebuję w przyszłości. Zgodnie z wynikami licznych badań związków konsensualnie niemonogamicznych im bardziej przejrzyste zasady, tym mniej zazdrości. Że niby jak? A no tak, że de Visser i McDonald (2007) wskazują, że bardzo ważnym składnikiem obniżania zazdrości ( wśród swingersów) są jasne reguły, jakie obowiązują w związku, wypracowane w drodze negocjacji. Oczywiście to ogromny skrót i odsyłam do publikacji na ten temat po więcej szczegółów. Jednak zawsze warto dyskutować, prowadzić ustalenia i sprawdzać, czy i co trzeba zmienić.
Czyli jednak zazdrość w relacji partnerskiej jest ok?
Zbliżając się do końca powiem jeszcze raz- wszystko jest ok, o ile nie rani żadnej ze stron, jest na to zgoda obojga/ wszystkich będących w tej relacji, jest nastawione na realizację potrzeb partnerów/ partnerek. Jednak kontrolujące i przemocowe zachowania nie mogą być wyjaśniane przez pryzmat zazdrości. Nie idźcie w przekonania „bez zazdrości nie ma miłości”. Jeśli coś Was rani to o tym mówcie. Jeśli coś narusza Wasze granice to należy to usunąć z relacji (zachowania w sensie). Rozmawianie o swoich potrzebach i emocjach to istota porozumienia. Rozmawianie to nie przekabacanie na swoją stronę i naciskanie. Rozmowa to próba znalezienia rozwiązań i ustalenia zasad, na które zgodzili się wszyscy. Jednak, żeby nie zrobił się z tego wpis o komunikacji to na koniec (ostateczny już) powiem, czym zastępują zazdrość osoby poliamoryczne. W słowniku tych osób pojawia się słowo kompersja. To przeciwieństwo zazdrości. To odczuwanie radości ze szczęścia partnera/ partnerki, nawet wówczas, gdy to partner/ partnerka przeżywają te radosne chwile z kimś innym. Jasne, że ktoś będący w związku monogamicznym może myśleć „WTF?? Oszalała?!”. Radość z radości partnera/ partnerki możemy czuć nie tylko, gdy randkuje z kimś trzecim. Możemy cieszyć się, gdy patrzymy, jak partner tańczy na dyskotece z piękną kobietą i myśleć „Super, że się świetnie bawi! Jest tak przystojny, gdy się uśmiecha!”. Do kompersji powrócę niebawem, żeby opowiedzieć o niej więcej. Od kogo mamy czerpać wiedzę na temat sposobów radzenia sobie z niepotrzebną, destrukcyjną zazdrością, jak nie od osób niemonogamicznych? Wiedza to potężne narzędzie, więc dobrze wiedzieć, jakie są alternatywy. Dzięki temu mamy szerszą perspektywę i większy wybór reakcji/ zachowań. Brzmi korzystnie, nie?
Gdybyście mieli bardziej szczegółowe pytania o zazdrość to piszcie, komentujcie, reagujcie. Może potrzebujecie jakiejś ciekawej literatury w tym zakresie? Też coś tam polecę. Dajcie znać jeśli o czymś ważnym dla Was nie napisałam. Dzielcie się doświadczeniami.
Do kolejnego przeczytania!